
Kantówki pociąłem ręczną pilarką , na wymiar 530 mm . Wymiar ten obliczyłem wg. pewnych prawideł kowalskich . Otóż bitnia kowadła powinna być na wysokości kostek dłoni .
Cięcie pilarką nie zapewnia idealnego cięcia , ale 1 mm naddatku załatwił sprawę . Po docięciu kantówek nadszedł czas na skręcenie w jedną całość za pomocą metrowych prętów gwintowanych . Pręt fi 12 , sztuk 4 , cena za 1 metr 3,50 .
Kantówki , przed skręceniem należy przewiercić . Można to zrobić dwojako : wiercąc każdą z osobna , lub wiercić wszystkie na raz długim wiertłem .
Ja zrobiłem to sposobem drugim . Zaoszczędza czasu i zapewnia współosiowość . Wiertło o długości 50 cm też nie jest problemem , i nie koniecznie trzeba wydawać chore pieniądze za nietypowe wiertło . Do zwykłego krótkiego wiertła dospawałem pręt . Wygodnie jest wybrać średnicę pręta taką samą jak wiertła , łatwiej to wycentrować przy spawaniu . Lecz przy wierceniu należy często wyjeżdżać , aby usunąć urobek

Nie skręcałem zbyt mocno , ponieważ kantówka może pęknąć . Dopiero po okuciu płaskownikiem pniaka , śruby dokręcę , aż pniak soki puści

Kantówki posiadały wyfrezowane rowki na jednej ze ścianek . Po złożeniu , w rowki te wstrzyknąłem piankę poliuretanową .
Powierzchnię na której będzie spoczywało kowadło , wyszlifowałem dokładnie , aby kowadło całą swoją powierzchnią leżało na pniaku .
Kowadło po postawieniu na pniaku odzyskało swój oryginalny dźwięk

Na następny weekend planuję okuć pniaka . Po wykonanej pracy zdam fotorelację .






Pniak oszlifowany papierem ściernym , wyrównane nierówności .


Po bejcowaniu :
W sobotę opaski i reszta prac .